2019-10-01
Autor: PAP Life
Bogactwem Estonii są źródła mineralne i lecznicze błota. Medycyna ludowa już dawno korzysta z tych dobrodziejstw. Spa zaczęły tam powstawać już pod koniec XIX wieku. W brązowej mazi wylegiwali się bogacze z pobliskiego Sankt Petersburga. Dla Estończyków sauna nigdy nie była wyłącznie łaźnią. Tam kobiety rodziły dzieci, a umierający spędzali ostatnie chwile życia. Dzisiaj sauny są przede wszystkim miejscem networkingu. Jeśli chcemy porozmawiać z Estończykiem o interesach, umówmy się z nim w saunie.
Od lat wiejskie sauny buduje się pośrodku łąki. Niewielka drewniane pomieszczenia nagrzewa się do temperatury 70-80 st. C. W saunie spędza się około 10-15 minut. Dodatkowo, aby oczyścić skórę z martwego naskórka i pobudzić krążenie, można pookładać się miotełką z pachnących brzozowych witek. Muszą być świeże, inaczej liście przykleją się do skóry. Po wyjściu z sauny Estończycy wskakują do pobliskiego stawu albo tarzają się w śniegu. Estońskie sauny mają zazwyczaj charakter koedukacyjny. Co do zasady, wchodzi się do nich nago.
Źródło: Shutterstock
Między Estończykami a Finami trwa spór o to, do kogo należy "patent" na saunę. Pewne jest to, że Estończycy udowodnili swoje prawa do sauny dymnej. W 2014 roku ten wynalazek wpisano na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Taka sauna nie ma komina, więc dym powstały w wyniku spalania drewna zostaje w pomieszczeniu. Siedzenia, ściany i sufit pokryte są sadzą.
W książce "Przewodnik ksenofoba. Estończycy" znajdziemy żart, który dobrze oddaje słabość Estończyków do saun: "Kanibale złapali Estończyka, wsadzili go do kotła, kocioł nakryli pokrywką. Po półgodzinie zdejmują pokrywkę, a Estończyk, odprężony, prosi, żeby dorzucić do ognia".
Źródło: PAP Life